Początki polskiego duszpasterstwa
Towarzystwo Chrystusowe jest zgromadzeniem zakonnym założonym w 1932 roku przez kard. Augusta Hlonda, prymasa Polski, celem niesienia duszpasterskiej opieki Polakom zagranicą. Na organizatora nowego zgromadzenia wybrał Ksiądz Prymas – Ignacego Posadzego, księdza diecezji poznańskiej. W przededniu wybuchu II wojny światowej Towarzystwo Chrystusowe liczyło około 300 braci i kapłanów.
Wojna przyniosła wielkie spustoszenie. Zgromadzenie nie tylko utraciło wszystkie swoje domy i cały majątek, ale i chrystusowcy ulegli rozproszeniu. Mimo tak trudnego czasu, w warunkach konspiracyjnych 43 kleryków ukończyło studia i przyjęło święcenia kapłańskie. Po zakończeniu działań wojennych chrystusowcy zwołani przez Ojca Ignacego Posadzego stawiają się w Poznaniu, aby wkrótce wyjechać do pracy duszpasterskiej na Pomorzu Zachodnim.
Piotr Zaremba, który 29 kwietnia 1945 roku został prezydentem miasta Szczecina, wysłał kapitana Wiktora Jaśkiewicza do Poznania, do biskupa Walentego Dymka, zarządzającego archidiecezją poznańską pod nieobecność kard. Augusta Hlonda. Kapitan przekazał biskupowi słowa prezydenta Zaremby: Władza i ludzie domagają się przyjazdu księdza. Biskup wezwał do siebie księdza Floriana Berlika, 36-letniego wtedy kapłana, przełożonego domu zakonnego księży chrystusowców w Poznaniu. Nie wiadomo, czy ten Szczecin będzie polski, czy nie. Dlatego wy tam powinniście pojechać – usłyszał ks. Florian Berlik od biskupa Walentego Dymka. Był 30 kwietnia 1945 r. Trzy dni później ks. Florian wsiadł na jedną z pierwszych ciężarówek jadących do Szczecina. Miał być wodzem duchowym ludu wierzącego, który umie pracować i zdolny jest do poświęceń choćby największych, ale tylko z Bogiem – tak po latach wspominano.
Do Szczecina wraz z grupą pionierów dociera 4 maja 1945 roku. Miasto, które zastał straszyło swoim widokiem. Stare miasto i kościół Jakuba, aż po Odrę, były zniszczone. Inne kościoły leżały w gruzach lub były zdewastowane. Duszpasterstwo było trudne do zorganizowania. Dodatkową trudność stanowił fakt, iż prawie cała ludność Ziemi Szczecińskiej do 1945 roku była protestancka. Jednym z pierwszych zadań było znalezienie stosownego miejsca na sprawowanie Mszy św.
Przy zniszczonym kościele św. Jana Chrzciciela, jedynej katolickiej świątyni w przedwojennym Szczecinie, znajdowała się niezniszczona plebania. Plebanię zajmowali jeszcze żołnierze sowieccy. Do budynku plebanii przylegała kaplica. Znaleziono w niej wyposażenie liturgiczne i paramenty konieczne do sprawowania Mszy św. Ks. Florian Berlik zwrócił się do prezydenta Zaremby o udostępnienie kaplicy. Ten zaś sam nie mogąc podjąć decyzji przekazał sprawę sowieckiemu komendantowi Aleksandrowi Fiedotowowi.
W niedzielę 6 maja w samo południe rozpoczęła się Msza św., w której uczestniczył cały zarząd miasta z prezydentem Zarembą na czele oraz kilkuset pionierów. Nabożeństwo ks. Florian Berlik odprawił w intencji Ojczyzny, Szczecina i polskiego zarządu. Na zakończenie oddał Szczecin w opiekę Matki Boskiej, Królowej Korony Polskiej. Ksiądz Florian Berlik został członkiem zarządu miasta i odpowiadał za wszystko, co wiąże się z życiem duchowym, a więc organizowanie tego życia i przejmowanie szczecińskich kościołów. Święcił budynki publiczne i miejsca do pochówku.
16 maja 1945 roku udali się do Szczecina następni chrystusowcy: ks. Tadeusz Długopolski i ks. Edmund Gagajek oraz brat zakonny Michał Wycisk. Do miasta jednak nie dotarli, ponieważ w Szczecinie rozpoczęła się ewakuacja Polaków. Dwaj księża i brat pojechali do Stargardu. Ewakuacja 4,5 tysiąca Polaków ze Szczecina trwała od 16 do 18 maja. Zarządził ją Rząd Tymczasowy na polecenie aliantów. Ksiądz Berlik odprawił pożegnalne nabożeństwo 17 maja, oddając miasto pod opiekę Matki Bożej, a następnego dnia wyjechał wraz z urzędnikami poczty do Stargardu. Tak zakończyła się pionierska misja pierwszego polskiego księdza w Szczecinie, który po krótkim pobycie w Stargardzie wrócił do Poznania.
Następcą księdza Berlika został ks. Kazimierz Świetliński SChr, który przybył do Szczecina 12 czerwca. Zamieszkał w budynku zarządu miasta i odziedziczył po ks. Berliku nadzór nad wydziałem duszpasterskim. 10 lipca ks. Świetliński przywiózł z Berlina jurysdykcję udzieloną przez biskupa Berlina, na mocy której, mógł w Szczecinie udzielać sakramentów i subdelegować władzę duchową na terenie diecezji berlińskiej.
W tym samym czasie ks. Świetliński podjął starania o przydzielenie katolikom wielkiego kościoła garnizonowego, znajdującego się w centrum Szczecina przy Placu Zwycięstwa. Starania te zostały uwieńczone powodzeniem i w piątek, 29 czerwca 1945 roku, ks. Świetliński poświęcił tę świątynię i dedykował ją Najświętszego Serca Pana Jezusa.
5 lipca 1945 roku, decyzją władz okupacyjnych, administracja Szczecina przeszła w ręce Polski. Nabożeństwo dziękczynne za powrót Szczecina do Polski, ks. Kazimierz Świetliński odprawił 8 lipca 1945 roku w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Warto podkreślić, że niektóre ulice, takie jak: św. Wojciecha, Bogurodzicy, Potulicka, Królowej Korony Polskiej, Ku Słońcu, otrzymały swe nazwy dzięki od ks. Kazimierzowi Świetlińskiemu.
W sierpniu 1945 r. kardynał August Hlond, prymas Polski ustanowił polskich administratorów apostolskich na przypadłych Polsce po II wojnie światowej Ziemiach Zachodnich. Zrobił to na mocy udzielonego mu specjalnego pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej.
Pragnieniem kard. Augusta Hlonda stało się, aby przynajmniej w tych pierwszych powojennych latach Towarzystwo Chrystusowe skoncentrowało się na pracy duszpasterskiej na Pomorzu Zachodnim. W dniach 20-25 VIII 1945 r. odbyły się w Poznaniu rekolekcje mające przygotować chrystusowców do nowego zadania. Na koniec rekolekcji przybył kard. August Hlond, który w swoim słowie przekazał między innymi:
Pójdziecie w warunki ciężkie. Ciężkie dla tego ludu, który osiedla się na Zachodzie, aby sobie budować nową zagrodę. Ten lud jest niespokojny, podrażniony, bo stwarza sobie byt wśród wielkich trudności. Żyje wśród obcych... On na tego księdza patrzy jako na doradcę, jako na opiekuna, jako na ojca. Koło tego kapłana się skupia. Tym kapłanem stoi... Idźcie do niego pełnym kapłańskim, zakonnym sercem, sercem ojca godnego zaufania! Bądźcie dobrzy dla nich! Miejcie serce!
Wkrótce, w krok za chrystusowcami na Pomorze Zachodnie zaczęli napływać inni kapłani – diecezjalni i zakonni. Pracę na Pomorzu Zachodnim jeszcze w 1945 roku rozpoczęli także kolejni chrystusowcy: ks. Witold Stańczak, ks. Henryk Kulikowski, ks. Józef Kinder, ks. Wiktor Szczęsny, ks. Bogdan Szczepanowski, ks. Kazimierz Rudawski, ks. Stanisław Koszarek, ks. Feliks Kwilas, ks. Władysław Iwanowicz, ks. Stefan Strzałkowski, ks. Franciszek Włodarczyk, ks. Hubert Mrzygłód, ks. Tadeusz Miękus, ks. Stanisław Fietko, ks. Tadeusz Długopolski.